Całe ferie siedzę w domu, staram się wychodzić tak rzadko, jak to tylko możliwe - nocą temperatury dobijają do trzydziestu stopni na minusie, za dnia jest cieplej, ale nie lepiej. Dokładam za to wszelkich starań, by odwiedzano mnie często, liczę po cichu, że wraz z towarzystwem zyskam smaczne rzeczy. Na znanych mi ludzi można liczyć, toteż liczyć mogę na dodatkowe kilogramy.
Na szczęście zapewniają mi nie tylko kalorie, ale i dobrą zabawę, tak wiec wczoraj stworzyliśmy prawdopodobnie najstraszniejszą grę świata, Jumanji może się schować. Z dzika pasją zamieściliśmy na planszy czysta dziwnych pól (na przykład: "Napotkałeś klapek z Osady - czym prędzej zmierzasz do mamy", "Most zboczony", "Tu jest porozdzierany gumolit - idziesz po niego do sklepu", "Okularki-Natalki czyli pingle", "Bluszcz - czekasz jedną kolejkę, a Natala się nie liczy, bo bluszcz", "NIC c:", "ŻÓŻEL", "Rzucasz w psa kamieniami", cebula cofająca o trzy pola do tyłu z dopiskiem "Bartek się nie liczy, bo ma czosnkowy oddech" itepe)*, potem dopiero okazało się, jakie konsekwencje ciągnie za sobą ten czyn. Dziki niefart sprawił, że co drugie pole tuż przy mecie (teren fachowo nazwany przez nas "przymeciem" na podobnej zasadzie co "przybrzeże") odsyłało na start (srart) tudzież w jego okolice (przysrarcie). W efekcie gra zajęła nam ponad dwie godziny i zapewniła masę nerwów. I tak jest świetna.
A stylizacja to tylko dowód na to, że spódnica będzie sie tu pojawiać ponad przeciętnie często.
A gwiazdami dzisiejszej stylizacji są:
Spódnca - Archive, sb
Sukienka jako bluzka - Decades
Butki - Bonjour bizou
Kurtka - Otto
Kaszkiecik - Stardoll
Paseczek - Bonjour bizou
*Cały ten nawias to tylko pozornie absurd na absurdzie - wszystko to ma dla mnie sens