Przygoda życia - w sąsiedniej miejscowości mam zatrute źródło wody, bakteria koli czyha, a zachowawczo wody w celach spożywczych nie mogą też spożywać mieszkańcy mojej wiosky. A ponieważ życie bez herbatki to nie życie, a woda do tego potrzeba, toteż popinam do beczkowozu przy spożywczaku like a afrykańskie dziecko.
Ciągle się zapominam i na przykład nalewam wodę z kranu do czajnika, A TAM BAKTERIA KOLI. Boję się, że, kiedyś wypłuczę taką wodą zęby .__.
A Bartek nigdy nie miał w zwyczaju pić kranówy, ale zrobił to akurat wtedy kiedy bakteria koli. Wówczas jeszcze o katastrofie ekologicznej nie wiedział. Chyba jeszcze żyje.
Swoja drogą, widzieliśmy z pokoju jakieś milion beczkowozów z obstawą policji na sygnale. Za najbardziej prawdopodobną uznaliśmy wersję z odpadami radioaktywnymi, co jest dowodem na to, że ja i moi ludzie kochani żyjemy w innym świecie i może czas z niego wrócić. Lol jk.
A to jest grafika. Sucks, ale trzeba się chyba oswoić z myślą, że stardollowa grafika nigdy nie będzie emejzing.
|
Nie zapomniałam znaku wodnego, osom |
Swoja drogą, spóźniam się z półfinałem Mistera Blogaska, ale cóż, mam kuzynkę pod dachem i ostatnie co robię, to przesiaduje przed komputerem.