Cześć

Dziś 29. luty, a ponieważ taka data powtórzy sie nieprędko - będę po maturze, na studiach oby, pełnoletnia i stara, prawdopodobnie na tyle stara, by znudzić sie Stardollem - toteż wstawiam notkę, vchoć stylizacji ni grafiki nie mam, bo taka data zmarnować sie nie może!

Zastój na blogasku jest, owszem, bo mimo zakończeniu szlabaniku (yay!), nie bywam przed komputerem. No i liczne prace klasowe, sprawdziany i kartkówki oraz prace domowe nie sprzyjają brodzeniu* w Internetach. 
Soraski, czytelniki moje drogie :c

*to taka naleciałość z ruskiego. Im dłużej go uczę, tym więcej ruskich wsatwek w mowę wplatam. Haraszo.

"Folk" mi umiera

Uczcijmy minutą ciszy konający Folk, źródło ziutencjowych inspiracji i ukochane miejsce ziutencjowych bazarowych wypraw. Teraz zostaną mi tylko one :c
Nawias kwadratowy otwierający, gwiazdka, nawias zamykający kwadratowy.

A stylizacja - wiwat wtórności! Ale lubię afroklymaty no.
Dziś bardzo taniuchny stój:
Sukienka - Darmówka
Bluzka - Darmówka
Buty - Folk, stardollowy lumpeks
Pasek - RIO, bardzo tani był
Bardzo ubolewam nad naszyjniczkiem doczepionym do bluzki.
Cóż za chamstwo!

Wszyscy już wiedzą, że lubię modeling pluz size

Weszłam sobie ot tak, na artykuł poświęcony modelkom plus size - i w ten sposób odkryłam kolejny fantastyczny sposób na zepsucie humoru.
Bzdurą jest pisanie o takich paniach, że zajmują się modelingiem XXL, bo rozmiary ich oscylują gdzieś w okolicach 40-42 - czyli raczej L może XL. Ach tak dziennikarska kompetencja! Wiwat pisanie o temacie, o którym nie ma się pojęcia! Ale to jeszcze nic, jakie pod artykułem komcie były! Straszne rzeczy, skoro kobieta nosząca L jest nazywana grubym spaślakiem tuczącym się frytkami przed telewizorem. Zabawne w sumie. No i krytyka modelingu plus size, jako promowania otyłości - jakim cudem człowiek o normalnym BMI może promować nieprawidłowe BMI*? Może to magiczne "XXL" w tytule artykułu, czyli poniekąd sugerowanie, że istotnie rozchodzi sie to o otyłość.
No i artykuł miał jeszcze jedno drażniące działanie - weź tu miej wysokie mniemanie o sobie, skoro tyle ludzi uważa, że ty i twój rozmiar L posysacie kompletnie.Ciężko wtedy uwierzyć, że nie skończę jako stara panna z gromadką kotów.

Znajomości na pol-biolu zapewniły mi fantastyczna wycieczkę do Warszawy. Znajomości na biol-chemie miały zaowocować wyprawą do Wilna, które to jest jednym z miejsc, do których wybrać muszę sie koniecznie. Niestety, chętnych było zbyt mało, toteż cała wycieczka poszła sie jebać. Smuteczek :c

A stylizacja nie za specjalna, ot nie chce mi sie ostatnio nad takimi rzeczami pracować. Nie żebym chciała zwiewać ze Stardolla, bo nadal lubię tę stronkę, ale na razie mam dużo ciekawszych zajęć. na przykład piszę intensywnie i maluję Angelę Merkel na niemiecki.
Takie tam:
Żakiecik - Folk, sb
Spódnica - Archive, sb
Bluzka - Decades, sb
Butki - Pretty in Love, sb
Kapelutek - Decades

*To, dlaczego nie znoszę BMI i uważam go za bzdurny wskaźnik czegokolwiek to juz inna sprawa ;)

Ten no nius

Uwaga ludzie mam szlabanik do odwołania, a to równa się zastój na blogasku i zastój z graficzką. Szlabanik w sumie polega na ograniczeniu komputerka, ale jest to ograniczenie do tego stopnia znaczne, że wolę spożytkować czas na gadulcu czy pisaniu, nie Stardoll i graficzeniu.
Jeśli ktoś ma pretensje co do tego ostatniego zwłaszcza, niech się wali.

Tyle liter to nigdy żeś pewnie na oczy nie widział!

Ledwie jestem w stanie wygospodarować czas na cokolwiek, cudem jest więc ukończenie prze mnie grafiki w takim tempie.Jednym powodem są tragiczne statystyki, jakie ostatnio przyuważyłam na blogasku - a wiem, że nic tak mych czytelników nie jara jak grafiki. To one zbijają najwięcej odwiedzin i komciów, najwyraźniej takie krytykuje sie najfajniej. Graficzne notki zbierają także więcej krytyki niż te ze stylizacjami, lubię krytykę. Podsumowując - powinnam więc produkować takich więcej, w ramach dbałości o statystykę.
Drugi powód - miło mi się robiło tę graficzkę. Nie żebym była z niej specjalnie zadowolona, ale czas, jaki nad nią spędziłam, był miło spędzony.
Najbardziej podziwiam siebie na światło, tło i klimat ogólny, jaki na nagłówku panuje. 

A także NOWOŚĆ ŻE O JEŻU, czyli etapy pracy nad nagłówkiem. Tego jeszcze u Ziuty nie było. (I wgl tego na graficznych blogaskach nie widziałam. Ale może jestem jakaś zacofana czy coś, to byłoby typowe.)
Jeśli takie coś się Wam spodoba, czytelniki moje kochane - będzie tego więcej! Ale trzeba mi o tym powiedzieć, telepato nie jestem.
Haha, zupełnie jakbym żydziła o komcie jak na tych wszystkich smutnych, żydzących o komcie blogaskach xD

Niestety, nie mam wszystkich etapów roboty, zapisywałam je w zupełnie randomowy sposób, kiedy mi się tym przypomniało.
Wersja bardzo wstępna, za to tło prawie gotowe.
I już na wstępie zaliczyłam wtopę,
jaśniejsze tony na drzewach nałożyłam nie po tej stronie,
co należało - światło miało padać w lewej, nie prawej strony.
Poprawione jedno drzewo i dodane refleksy świetlne,
włosy zaczęłam malować od nowa,
bowiem tamte miały nie tylko za mało nasycony kolor
(dałoby radę naprawić),
ale także zaczęłam je robić nie tak, jak należy, co żal w ogóle.
Choć rysowanie wzorzystej sukienki poszło mi nadzwyczaj dobrze,
byłam zmuszona z niej zrezygnować.
Na pracy dzieje się wystarczająco dużo,
kolorowa kieca wprowadziłaby chaos.
Za to jaki kwiatek zacny! Lubię malować kwiatki.
Niestety, nie mam zapisanych kolejnych etapów
tworzenia zielonej sukienki, a szkoda.
Tu widać drobne tylko  zmiany,
popacz se na przykładna oświetloną stronę włosów-
zniknęła jedna fala, medżik kurwa.
No i obojczyki zamazałam, bo przecie nie umiem ich malować,
po co je zaczynam wtf.
Uznałam, że przecież nie u każdego je widać, joł.
Włosy ssały doszczętnie,
toteż znów je wymazałam i zaczęłam od nowa - skończyły tak.
Wyjątkowo miałam tu dużo włosowych problemów, żalik.
Poza tym - scaliłam warstwy, toteż można przyuważyć,
że postać delikatnie wtapia się w tło,
nie odcina się od niego tak wyraźnie, ale to zmiana subtelna.
Ostatnia faza pracy, czyli poprawki kosmetyczne -
więcej światła,
więcej nasycenia na włosach,
więcej wzdychań "zaraz koniec, kurde".
I gotowe, walnięty napis, z którego jak zwykle niezadowolona jestem -
nie mam bowiem talentu,
gdy w grę wchodzi dobieranie czcionek
czy stosowanie różnych kól efektów.
I podpis dodałam,
proszę docenić jedyną taką wśród polskich grafików personalizację
- kto się podpisuje WŁASNYM ODRĘCZNYM PISMEM, no?
Teraz to so modne loga jakieś. I łańcuszki na modłę Ester.

A dla porównanka - z światłe i bez światła, czyli oświetlenie to klucz do otrzymania klimatu na pracy!
Bez życia wtf foczki płaczą.
ŻYCIE KURDE, FOCZKI SIĘ ŚMIEJĄ!

Walę Tynki

Najbardziej w Walentynkach drażnią mnie hejterzy Walentynek, niby tak ich nienawidzą, a o ciągle o nich pieprzą.
Z innych niusów - kupię czas, najlepiej w przystępnej cenie, konieczny od zaraz.

A stylizacja z sukienką, którą zakupiłam od Agi, niech jej bór w dzieciach wynagrodzi.
Ale fajnie ten wisiorek wygląda z bliska!
Ciuchy
Sukienka - Voile, sb
Marynarka - Windows of the world
Bluzka - Stardoll
Wisiorek - Folk, sb
Torebka - Stardoll
Butów niet
 Dziś szaleństwo znów - czyli najpierw twarzyczka, potem całokształt!

A na fizyce robimy meksykańską falę

Tak bardzo nie mam czasu na nic, że aż strach. Ledwie po tygodniu szkoły jestem tak umęczona, że wbrew planom nie spędziłam soboty na konstruktywnych zajęciach, tylko przeleżałam dzień w łóżku. 

Na stylizacje składa się sukienka, za której krojem szaleję (masz taką do sprzedania niegrzesznej cenie? napisz!) i okazja życia - ten żakiecik czy co jest znalazłam z bazarku za DWA stardollary. Najwyraźniej ktoś nie ma jeszcze pojęcia o hazarkowych rezerwacjach alo jest najzwycajniej w świecie tak głupi/bogaty, by móc szstać takimi ciuszkami za takie ceny. Normalnie bym chyba tego cuda  nie kupiła, ale ta cena zrobiła swoje i teraz jestem bardzo z tego zadowolona
Nic nie komponuje się tak dobrze jak ta kieca i ten kardiganik
Ubranka:
Sukienka - Fashion design, sb
Kardiganik - Chanel tribute, sb
Buty - Tingeling
Kopertówka - Stardoll
Peruka - Decades
Kolczyki - Bonjour bizou
Naszujnik - Otto
Krótka anegdotka z lekcji informatyki:
Ziu wpada spóźniona do sali.
Pan bogdan: Co słychać?
Ziu: Bardzo dobrze, pogoda ładna.
Pan Bogdan: Dobrze, cieszę się

Pawiany są kól

Dziś jest ostatni dzień ferii, jednakoż za oknem za dnia -25 stopni bywa, toteż wielce prawdopodobne jest, że rodzice okażą miłość i zrozumienie, tak trudne do odnalezienie w rodzinie patologicznej, w której nie informuje się że w domu są pączki i łaskawie pozostawią mnie w domu. W sumie nie do końca mi to odpowiada, bo choć cieszy mnie perspektywa pozostania w domu i nieoglądania nauczycieli i całego tego szajsu jak chemia na przykład, to z drugiej strony tęsknię za ludźmi, którzy umilają/uprzykrzają mi życie. Przez całe ferie się bowiem z nimi nie widziałam, pierwszy tydzień chorowałam, w drugim był mrozy takie, że potrafiłam wyciągnąć do siebie trzy osoby. Poza domem jawiłam sie dwa razy - raz podczas samobójczej wyprawy po soczek, drugi, kiedy korzystając z okazji w postaci taty jadącego gdzieś-tam, dałam sie zawieźć do znajomków. A znajomki mieli ciepły dom, frytki, kota Macieja, rozmowy pod tytułem "O rany, zaraz liceum wybrać muszę, tylko jakie!" (ku mojej satysfakcji Miszka rozpatruje moje lyceum, fak jea) i Jacka Sparrowa na ekranie.
Z innych niusów - chcę kota i żółwia. 

Dziś stylizacja tak nudna jak to tylko możliwe, co to w ogóle jest no. Dlategoż skriny są szalone!
Lustrzane odbicie, cóż za szaleństwo, Ziu, opanuj sie trochę!
 A w szaleństwie tym nieopanowanym wzięły udział:
Sukienka - Archive, sb
Buty - Archive, sb
Korale - Decades
Drugie korale - Archive, sb
Turbanik - Tingeling
Jedna maska - LE, sb
Druga maska - Voile
Ta koronkowa maska śmieszne rzeczy robi z oczami, lajkam.

Od poniedziałku czytam cały "Świat Dysku" od nowa

Zmarła Wisia Szymborska, toteż jest świetna okazja, by podzielić sie moją opinią na jej temat - był to kawał dobrej poetki, strata jej smuteczkiem mnie napawa, aczkolwiek popieram pogląd Mojego Kochanego Wychowawcy (który jest prawdopodobnie najlepszym wychowawcą i polonistą świata - to ten gatunek nauczyciela, który nie tylko uczy człowiek, ale i na niego wpływa bardzo-bardzo). Nominowany wówczas do Nobla był też Herbert i to on sobie zasłużył na nagrodę, nie dostał jej tylko dlatego, że był zbyt kontrowersyjny, Wisia była bezpieczniejszym wyborem.
Płakać nie będę, bo jak na razie jest tylko jeden pisarz, którego śmierć doprowadzi mnie do rozpaczy (naprawdę - podejrzewam, że na dłuższy czas po jego śmierci zaprzestanę normalnego funkcjonowania) a jest nim sir Terence David John Pratchett, chorujący, ku mojemu ubolewaniu. Cała reszta ukochanych artystów miała zwyczaj ginąć jeszcze przed moimi narodzinami, albo na długo przed tym jak zainteresowałam sie literaturą na poważnie. Może to i dobrze, podejrzewam, że w życiu czeka mnie jeszcze wystarczająco dużo rozpaczania.
Ach i oczywiście świat zalewa teraz tłum fanów Wisi. Nie twierdzę, że dotychczas nie miała żadnych wielbicieli, ale teraz robi się poważny wysyp - najbardziej drażniące zjawisko po śmierci artysty ze wszystkich zjawisk po śmierci artysty.

Zaś dzis stylizacja tak przejściowa, jak to tylko możliwe, widniała u mnie tak krótko, że nie widział jej absolutnie nikt - o ile nie był niezalogowany.
Haha, kolory paznokci nie pasują, wiem
 Składniki:
Kieca - Fashion Design, sb
Bluzka, która tak naprawdę jest kostiumem kąpielowym - Archive, sb
Torebka - Riviera
Buty - Voile holiday tribute
Pasek - Front row, sb
Kurtka - Otto
Zaraz kończą mi się ferie. Groza.