Marcin pisze tak zajmujące opowiadania, że jestem gotowa porzucić rysowanie pięknych mężczyzn, by się w jego dzieła zaczytywać. Brawo, Marcin!
Ach te szalone połączenie kolorystyczne!
Ach te szalone połączenie kolorystyczne!
Takie tam:
Czapka - It girls, sb
Rękawiczki - Decades
Pelerynka - WotW
Spodenki - Darmówka stara
Butki - Też jakaś darmówka, ale świeższa
Jak najbardziej zgadzam się, że "'Zmierzch' jest tak bardzo kiepską książką, "Rok 1984" tak bardzo dobrą" ;)
OdpowiedzUsuńMiło mieć tak rozsądnych czytelników ;)
UsuńHaha, ja i moje opowiadanka. C:
OdpowiedzUsuńNie wiedziałem, że moje zasłony na to zasługują. ;3
---
O rety, olaboga! Nie wiedziałem, że to kimono(?) ma taki piękny zamek. ;o
Dobra, nazwijmy do nakryciem wierzchnim. Bardzo modny jest ten krój w tym sezonie, a szczególnie na pokazach wielkich marek!
Ach, nawet nie wiesz, jak mi te opowiadanka samoocenę poprawiają c;
UsuńNie nazwałabym tego kimonem, absolutnie - to totalnie pelerynka ;)
No, skoro twierdzisz, że modne, to w porządku, ja się tam w trendach zaskakująco niewiele orientuję ;P
'Rok 1984' zaiste jest niesamowitą książką,choć z kiepściutkim wątkiem miłosnym = przez nudne jak flaki z olejem romansowanie głównego bohatera z tą laską raz przerwałam czytanie tejże książki,by za drugim razem doczytać z zapartym tchem do samego końca.
OdpowiedzUsuńNO WEŹ NIE SPOILUJ!
UsuńPlus, mnie zasadniczo wątek miłosny niewiele obchodzi, ja to czytam dla antyutopii ;)
Mnie wątek też nie obchodził,ale WEEEEEEEEEEEŹ, ciągnął się i ciągnął,że aż znudził.
UsuńWybacz, ale nie zgodzę się z Tobą, że Zmierzch jest kiepską książką.. Obie mi się podobają, ale Zmierzch napewno nie jest gorszy, nawet ich nie porównuj.
OdpowiedzUsuńA) W pełni toleruję twoją opinię
UsuńB) W pełni nie zgadzam się z twoją opinią
c) Zmierzch jest kiepsko napisaną książką z papierowymi postaciami, pozbawioną ciekawej fabuły i niespójną moralnie. Miłość Edwarda i Belli jest straszna, przypomina raczej relacje porywacz-ofiara (syndrom sztokholmski), nie wspomnę o tym, że jest płytka, bo głównym jej filarem jest obsesja na punkcie Edwardowego wyglądu. Główna bohaterka jest głupia i płytka, Edward najzwyczajniej w świecie zarozumiały, w ogóle nie zachowuje się jak przeszło stuletni człowiek. Miłość między ponad stuletnim starcem (Edward, niezależnie od tego, jak wygląda, jest zajebiście stary) a siedemnastolatką jest jakimś absurdem. jedyne przesłanie - dopóki nie masz chłopaka, prowadzisz nudne, nędzne, godne pożałowania życia+niebezpieczne relacje są niebezpieczne, ale warto się w nie pakować. I tak dalej, co się będę produkowała.
Orwella dopiero zaczynam czytać, ale zdecydowanie ma przesłanie (komunizm niczego nie naprawia, wręcz przeciwnie), fantastycznie nakreślony jest świat przedstawiony, ach te polityczne realia!, główny bohater nie skupia się na zdobyciu sympatii (jak Bella) i samo to, że jest dorosły czyni z niego znacznie bardziej interesującego. "1984" wzbudza konkretne emocje - niepokój, strach, lęk; Zmierzch - znudzenie.
D) Dobre strony Zmierzchu - Alice, relacja Bella-rodzice. Słabe strony "1984" - nie skończyłam czytać, choć podobno wątek miłosny jest tragiczny. Na szczęście nie po to sięgnęłam po Orwella.
E) Porównywanie kultowej antyutopicznej powieści z "literackimi cukierkami" jest... żenujące? Ale patrz punkt A.
Jej,ziu ja chce posłuchać twojej pełnej opinii na temat 'Zmierzchu'[tak,produkuj się kochana].
Usuń:C czuję się przy tobie głupia...
...co nie zmienia faktu,że dowalenie syndromem sztokholmskim było genialne :D
Ja również toleruję twoją opinię, ale to nie zmieni mojego zdania o Zmierzchu i ogólnie o tej sadze(którą uwielbiam). Może przeczytaj kolejne części, to zmienisz zdanie. Ja lubię Belle, jest taka nieśmiała, chłodna.. i piękna, tak jak Edward. A czy wszystko musi mieć przesłanie, nie można pomarzyć i rozpłynąć się w historii tej miłości? Ty chyba nie, ja tak.
OdpowiedzUsuńWybacz,przeczytałam dalej, wytrzymałam do połowy drugiego tomu - im dalej tym bardziej razi w oczy beznadziejność : D
UsuńJa również toleruję twoją opinię, ale to nie zmieni mojego zdania o Zmierzchu i ogólnie o tej sadze(którą uwielbiam). Może przeczytaj kolejne części, to zmienisz zdanie.
UsuńAleż przeczytałam wszystko i obawiam się, że im dalej tym gorzej. Gdybym zakończyła lekturę na pierwszym tomie, poziom zdegustowania byłby zdecydowanie niższy. Czwarty tom osiągnął już szczególnie wysoki poziom absurdu, mimo dobrego wątku Rosalie.
Najchętniej poprzestałabym na pojawieniu się Edwarda - gdyby go wyciąć, zostałaby ładna, sympatyczna historia o Belli i jej relacjach z rodzicami. świetna sprawa.
Ja lubię Belle, jest taka nieśmiała, chłodna.. i piękna, tak jak Edward.
To zdanie zdecydowanie świadczy o tym, jak znasz się na literaturze. Wyznacznikiem dobrej literatury nie są piękni bohaterowie, to nie jest żaden argument. A zresztą Bella piękna nie była, z tego co pamiętam, była wyraźnie opisywana jako całkiem przeciętna. Chłodna... ja tam sądzę, że była nie tyle chłodna, tylko raczej sympatyczna i całkiem nijaka, do pewnego momentu naprawdę ją lubiłam. W późniejszych tomach stała się chłodna, kiedy zaczęła mieć gdzieś każdego, kto nie był Cullenem z drogim autem i pięknym domem. Nie jestem pewna, czy aby na pewno oziębłość to pozytyw, lubisz przebywać z takimi osobami? Ja ich szczerze nie znoszę.
No właśnie - Bella zaczęła autentycznie zlewać rodzinę i przyjaciół, gdy poznała pięknych Cullenów. Litości, miałam ochotę łeb ukręcić!
A czy wszystko musi mieć przesłanie, nie można pomarzyć i rozpłynąć się w historii tej miłości? Ty chyba nie, ja tak.
Lubię czytać o pięknej miłości serio, ba, sama marzę o pięknej miłości. Ale w mojej definicji związku idealnego nie mieści się bycie prześladowaną przez stuletniego starca, z którym prawdopodobnie nie miałabym z czym porozmawiać (o czym gadasz z dziadkiem? o tym jaki ostatnio obrazek znalazłaś na kwejku?). Nie wyobrażam sobie też ograniczania związku do wzdychania nad urodą mojego wybranka.
Już nie wspomnę o tym, że to, co przedstawiła Meyer to nie miłość, tylko bardzo, bardzo chora relacja dziewczyny, która nie widzi w swoim "ukochanym" niczego poza urodą (i talentem muzycznym lol) z facetem z manią prześladowczą.
Książki bez przesłania są świetne, ale ja już wolę takie na przykład "Lo story" Magdy Skubisz - to urocza, zabawna (uśmiałam się tam, gdzie należy, a nie jak w przypadku Meyer w scenie, gdzie Bella pcha się do pijaczków by usłyszeć głos Edwarda czy jak to tam było, nie pamiętam, skoro go tak kochała, to nie powinna mieć problemów z własnoręcznym wyobrażeniem sobie tego)książka, bardzo prawdziwa, znacznie lepiej napisana, wątek miłosny jest obecny, ale fascynacja urodą obiektu westchnień głównej bohaterki jest raczej ironiczna. Bardziej mnie przekonywał tam występujący model miłości, która wykwitła na bazie przyjaźni, nie fascynacji wdziękiem.
Kocham literaturę. Zdzierżę nawet fakt, że nie każdy początkujący pisarz jest od razu mistrzem pióra. Wciąż nie mogę znieść widoku popularności takiego rodzaju pozycji jak "Zmierzch". Kiedy mnie jedynie takowy papier przydałby się na rozpałkę na zimne listopadowe wieczory, myślę o tym, że na świecie są dziewczęta w moim wieku, które za to samo dałyby się poćwiartować.
OdpowiedzUsuńWszystko, począwszy od fabuły, a na postaciach kończąc jest w ''Zmierzchu'' bezwartościowe, bezcelowe i oklepane. Persony patrzą tam na wygląd, a nie, jak już pisałaś, na osobowość i charakter. Zaczęłam czytać i skończyłam pod koniec pierwszego tomu - tam bowiem, lektura stała się tak nieznośna, iż dłużej wytrzymać psychicznie nie mogłam.
Hazza
Och, to dobrze, że poprzestałaś na pierwszym tomie. Im dalej, tym bardziej tragicznie ;C
UsuńPiszcie sobie co chcecie, ale i tak nie zmienię zdania o Zmierzchu.
OdpowiedzUsuńKochana, ale nikt nie sugeruje, że powinnaś zmienić opinie - ot, wymieniamy je tylko
UsuńJesteś taką idealistką, nie muszą być perfekcyjni i stereotypowi. Już czytałem masę innych romansów, ale ten jest inny, lubię taki gatunek literatury.
OdpowiedzUsuńPlastikowe, sztuczne postacie, które lecą na urodę i kasę... Cóż, ja też lubię Bellę, ale wolę tę z Pięknej i Bestii.
UsuńPowiadasz, że perfekcyjna i stereotypowa? Ale to nie za to ludzie ją pokochali! Wielbią ją za to, że ma dobre serce, a nie ładny wygląd. Pokochała okropną bestię, a czy nasza "kochana" panna Bella Swan, zdobyła by się na taki gest? Nie! Bo dla niej liczył się wygląd, a nie serce!
Oczywiście szanuję twoje zdanie na temat "Zmierzchu". Każdy ma prawo do własnych myśli.
Nie znasz słowa "idealista", to raz, dwa, to właśnie bohaterowie "Zmierzchu" są idealni i stereotypowi.
UsuńKimkolwiek jesteś Anonimie, uważam, że porównanie do "Pieknej i Bestii" jest jak najbardziej na miejscu ;)
Ziu tak sobie myślę,co sprawiło,że ta seria jest przez niektórych tak odbierana.... i dochodzę do wniosku,że to chyba przez ten początek,ten o śmierci za kogoś, w imię miłości :D
UsuńAnonim, to ja - Hazza, tylko zapomniałam złożyć mego wielce ważnego i dużo dającego podpisu :D
UsuńHazza